Wspomnienie Magdalenki,
...czyli czarna noc polskiej policji
Podwarszawska miejscowość, spokojna, niczym nie wyróżniająca się okolica i dom na ulicy Środkowej, który został zburzony kilka lat temu. Ale mieszkańcy Magdalenki nadal pamiętają pewną mroźną, marcową noc 2003 roku, huk wybuchów, smród prochu  i niekończącą się wymianę ognia. A miała to być szybka, prosta akcja – policyjni antyterroryści i funkcjonariusze wydziału do walki z terrorem starali się zatrzymać dwóch groźnych bandytów – Igora Pikusa i Roberta Cieślaka, podejrzanych o zabójstwo policjanta. Akcja zakończyła się tragicznie – 18 komandosów rannych, 2 poniosło śmierć na służbie, zginęli również obaj bandyci. Jak do tego doszło?


Mutanci w Magdalence


O tym, że groźni bandyci – niedobitki tzw. „grupy Mutantów” ukrywają się w zapuszczonym domu w Magdalence w półświatku mówiło się od dawna. W końcu również wymiar sprawiedliwości dotarł do tych informacji. Igor Pikus i Robert Cieślak byli szczególnie poszukiwani przez warszawskich policjantów, ponieważ podejrzewano, że są odpowiedzialni za zabójstwo jednego z nich – sierżanta Mirosława Żaka, naczelnika sekcji kryminalnej z Piaseczna. Zwiadowcy szybko dotarli do domu przy ul. Krańcowej w podwszarwskiej Magdalence i rozpoczęli obserwację. Budynek był zapuszczony, był ostatnim na ulicy, przylegał do niego las. Płot był na tyle niski, że z wewnątrz bandyci z pewnością widzieli wszystko to, co dzieję się na ulicy. Na sąsiednich działkach psy reagowały na najdrobniejszy szmer w nocy, o elemencie zaskoczenia nie mogło być mowy.


Odprawa i plan ataku



Po południu 5 marca 2003 roku w komendzie stołecznej zapada decyzja o przeprowadzeniu zatrzymania. Akcja ma odbyć się w nocy. Odprawę zaplanowano na godzinę 22.00. W jednej sali zasiedli funkcjonariusze wydziału obserwacyjnego, antyterrorystycznego i policjanci z wydziału do walki z terrorem komendy głównej. Plan ataku przedstawia im szefowa wydziału do walki z terrorem, Grażyna Biskupska. Po tej nocy przez wiele lat będzie walczyła o oczyszczenie z zarzutów i pomówień i odzyskanie dobrego imienia. Z Magdalenki przychodzi wiadomość: „figuranci przyjechali do domu”. Policyjna grupa szturmowa wsiada do trzech, specjalnie przygotowanych land roverów. Jadą na akcję.


Strzelanina


Godzina 0.43. Land rovery podjechały pod dom, jeden od strony Krańcowej, drugi od strony ulicy Środkowej (znajdowała się obok), a trzeci staranował bramę posesji. Rozszczekały się psy. Antyterroryści, którzy przyjechali od strony ulicy środkowej znaleźli się pod ścianą, na której na rysunku obserwatorów znajdowały się boczne drzwi. W rzeczywistości… żadnych drzwi nie było. Błyskawiczna decyzja – idziemy z drugą grupą pod drzwi frontowe. Jeden z policjantów usłyszał głośne kroki wewnątrz budynku, zbliżył się do drzwi. Wtedy nastąpiła eksplozja. Wybuchła bomba domowej konstrukcji ukryta w kwietniku. Jeden z odłamków ranił w głowę oficera – Mariana Szczuckiego. Ale odłamki latały wszędzie. Rannych było 18 komandosów. Na krzyki „Stać! Policja!” bandyci odpowiedzieli strzałami i granatami. Jeden z nich eksplodował obok innego antyterrorysty – Dariusza Marciniaka. Oderwał mu prawie całe udo. Strzelanina nie ustaje. Policjantów zalewa grad kul. Już po kilku minutach pojawia się pogotowie ratunkowe, ale ambulans nie może zabrać rannych, bo nie może podjechać bliżej. „Mutanci” wciąż strzelają, pojawiają się co chwila w innym oknie i momentalnie wymieniają magazynki albo broń. Ranny Dariusz Marciniak umiera w Magdalence. Jego kolega – Marian Szczucki umiera dwa dni później w szpitalu.


Żywcem nas nie wezmą


Na miejscu pojawia się szefowa wydziału Grażyna Biskupska, z Piaseczna nadciągają posiłki – policjanci w kamizelkach kuloodpornych, z karabinami kałasznikov i zapasem amunicji. Zjawiają się snajperzy, przyjeżdża nawet wóz opancerzony typu BTR. Ale jest za późno, by go użyć. Wymiana ognia trwała kilkadziesiąt minut, niektórym antyterrorystom zabrakło amunicji. Gdy pojawiają się posiłki i policjanci postanawiają zaatakować granatami, w środku domu (około 3 nad ranem) słychać potężną eksplozję. A potem zapada cisza… Przyjmuje się, że pierwszy zginął Cieślak. Plotka głosi, że zanim umarł zadzwonił do swojej narzeczonej i pożegnał się. Pikus, być może ranny postanowił, że nie da się żywcem i wysadził się granatem. Oba ciała były zwęglone, więc śmierć bandytów nadal owiana jest tajemnicą. Na poddaszu, skąd prowadzili ogień policyjni pirotechnicy znaleźli maski gazowe,  28 jednostek broni, w tym karabiny kałasznkov, pistolety maszynowe uzi i skorpion, a nawet wojskowy sztucer. I zapas amunicji. Bandyci mogli jeszcze długo prowadzić ostrzał, wymieniając magazynki albo broń.     


Kto jest winny?



W Komendzie Głównej Policji powołano komisję, która od razu wytyka błędy. Kto ponosi winę za nieudaną akcję? Winą obarczono Biskupską oraz jej zastępcę – Jana P., a także innego dowódcę – Jakuba Jałoszyńskiego. Wytykano, że plan został źle opracowany, zawierał błędy, nie było przewidzianego wariantu zapasowego, na akcję nie zostali wezwani snajperzy, wóz BTR pojawił się za późno itd. Cała trójka została oskarżona przez prokuraturę m.in. o niedopełnienie służby, narażenie życia i zdrowia funkcjonariuszy na niebezpieczeństwo. Groziło im 8 lat więzienia. Proces był długi i bolesny dla warszawskiej policji. Za dowództwem murem stanęli podwładni, a także specjaliści ds. bezpieczeństwa jak np. Roman Polko, czy Sławomir Petelicki. W 2006 roku Sąd Okręgowy uniewinnił całą trójkę. Prokurator nie odpuszczał. Wniósł apelację. W 2009 roku sprawa powróciła na wokandę. Ale i tym razem sąd nie dopatrzył się znamion przestępstwa.


7 lat po Magdalence


Szybko po tej tragedii znalazły się środki dla antyterrorystów na nową broń, amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy i nowe, opancerzone samochody. Ale Jakub Jałoszyński i Jan P. odeszli z policji, Biskupska pracuje w Centralnym Biurze Śledczym. Jeden z rannych antyterrorystów po rehabilitacji nie wrócił do służby. Policjanci nadal wspominają dwóch kolegów, którzy zginęli po akcji w Magdalence. Noc z 2 na 3 marca 2003 roku nazywają „czarną nocą”. Oby nigdy się już taka nie przydarzyła.


Źródło:
Magazyn Śledczy, Nr 4 (2010), ISNN: 1234-9992, s. 7 – 11.
Kreator stron internetowych - strona bez programowania